Podkarpacka Liga Młodzików Starszych – SMS JAROSŁAW 2:0 EKOBALL SANOK [21.05.2018]

21.05.2018 – MŁODZIK STARSZY

SMS JAROSŁAW 2:0 EKOBALL SANOK (0:0)

Skład: Mielnik – Hott, Buczek, Kuczma, Skiba, Pelc, Wojdyła, Szpojnarowicz, Milczanowski. Zmiany: Rakoczy, Pytlowany, Cęgiel, Nowosielski, Rajchel, Joniak, Jankowski.

Po serii zwycięstw ligowych i liderowaniu w tabeli, drużyna młodzików starszych doznaje drugiej porażki (wcześniej ze Stalą Stalowa Wola).

Relacja z meczu trenera Jakuba Jaklika:
Wyprawa na spotkanie z SMS-em Jarosław była długa, kręta i wyboista. Zanim dotarliśmy na fajny, kameralny stadion Błękitnych Pełkinie, udało nam się zaliczyć godzinną wycieczką krajoznawczą (byliśmy na kilku stadionach, lecz docelowym okazał się ten ostatni…). Chłopcy prosto z autobusu wybiegli na murawę. Szybka rozgrzewka i mecz się rozpoczął. O ile pierwsze 10 minut i anemiczną grę można zrzucić na karb zawirowań związanych z dojazdem, o tyle dalszy przebieg wydarzeń to już całkowicie nasza wina. Nie pomagały korekty. Wczoraj pierwszy raz w tej rundzie mieliśmy 16 zawodników, komfort wyboru był więc duży. Niestety widać u chłopców brak zdecydowania, wręcz bojaźni i unikania gry, a także błędy w przyjęciu wydawałoby się prostej piłki. Taki, a nie inny stan ma swoje przyczyny w systematyczności treningowej. Wracając do przebiegu gry – gospodarze mieli 3 klarowne sytuacje, dwukrotnie ratuje nas Mielnik, a raz zawodnik gospodarzy zalicza pudło z 3 metrów na pustą bramkę. Z naszej strony 2 wypady Milczanowskiego – raz został zatrzymany faulem przed polem karnym, a raz pomylił się nieznacznie. W drugiej połowie tracimy gola z rzutu wolnego, po – z pozoru – zwykłej i łatwej do obronienia wrzutce piłki, z którą bramkarz niestety się mija. Po korekcie ustawienia i przejściu na 3 obrońców, udaje nam się na chwilę uspokoić i uporządkować grę. Kilka razy podaje prostopadle Wojdyła, ale zabrakło centymetrów, by piłka dotarła do napastnika. Gospodarze również nabierają chęci do gry i po jednym z szybkich wyjść strzelają bramkę na 2:0. Próbowaliśmy coś zmienić, ale okazja nadarzyła się dopiero w ostatniej minucie, gdzie po zagraniu Wojdyły sam na sam wychodzi Milczanowski, lecz niestety uderza prosto w bramkarza. Chwilę później sędzia kończy mecz. Zasłużona wygrana gospodarzy – mieli więcej z samej gry, agresywniej grali w odbiorze piłki. Nam nie pozostaje nic innego tylko pracować i jeszcze raz pracować. 3 razy spotkać się w tygodniu na zajęciach to naprawdę nie jest wysiłek ponad stan, a korzyści płynące z systematycznego treningu są bezcenne.

W zał. fotki z przegranego spotkania.

UDOSTĘPNIJ