WISŁOK STRZYŻÓW 0:1 Geo-Eko EKOBALL STAL SANOK (relacja, zdjęcia) [21.04.2018]

WISŁOK STRZYŻÓW 0:1 GEO-EKO EKOBALL STAL SANOK (0:1)
Bramka: Tabisz 33’

Skład: 1. Krzanowski, 2. Ząbkiewicz, 3. Śmietana, 4. Suszko, 15. Kaczmarski, 8. Słysz (46’ 19.Pielech), 16. Jaklik, 22. Tabisz, 7. Adamiak, 6. Hydzik (46’ 5.Femin), 10. Sieradzki (80’ 9.Kuzio)

Żółte kartki: Suszko, Jaklik, Tabisz, Kaczmarski x2

Bardzo cenne, drugie z rzędu wyjazdowe zwycięstwo naszej drużyny. Po pewnej wygranej w Głogowie, pokonujemy Strzyżów, ale chcemy więcej. Już jutro super okazja do ustrzelenia klasycznego hattricka w tym piłkarskim maratonie „środa – sobota – środa”, podejmujemy bowiem na obiektach Ekoball drużynę Wisłok Wiśniowa. Mecz ten rozpocznie się o godz. 17:00 (25 kwiecień 2018r.) Serdecznie na niego zapraszamy.

Wracając do meczu w Strzyżowie… Mimo, że brakuje nam w składzie kilku podstawowych graczy, przystępujemy do meczu pełni wiary w zwycięstwo. Na boisko wybiegamy osłabieni brakiem kilku piłkarzy, ale „zmiennicy” również walczą o pierwszą jedenastkę, a takie mecze to najlepsza okazja do wywalczenia miejsca w podstawowym składzie na dłuższy czas.

Pierwsza połowa spotkania to przysłowiowe „piłkarskie szachy”, z lekkim nawet wskazaniem na drużynę gospodarzy. Mimo tego, co bardzo ważne w takich meczach za 6 punktów, wychodzimy na prowadzenie. Autorem gola – Łukasz Tabisz, który strzela drugiego gola w sezonie. Jak się później okazuje – drugiego na wagę kompletu punktów. Wcześniej pokonał bramkarza Wisłoki Dębica w wygranym 1-0 spotkaniu (gol z 45 metrów). Bramka zdobyta w Strzyżowie pada po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, bitym z bocznej strefy boiska przez Konrada Kaczmarskiego. Piłka minęła całą linię obrony oraz naszych napastników, a Łukasz – zamykając akcję na skrzydle – w wyskoku, opadając, uderza piłkę lewą nogą z powietrza z narożnika pola bramkowego. Futbolówka po tym strzale grzęźnie w siatce.

Po przerwie, gdzie po straconej bramce, widmo spadku z ligi jeszcze bardziej zajrzało w oczy Wisłokowi, miejscowi próbowali za wszelką cenę wyrównać. Nie mieli jednak szans na dojście do choćby jednej bramkowej okazji (do 89 minuty), a nasi piłkarze, lubiąc taką formę gry – co rusz wychodzili z groźnymi kontratakami. Wystarczy tylko nadmienić, że dwaj ofensywni piłkarze wprowadzeni w drugiej połowie meczu – Dominik Pielech oraz Mateusz Kuzio mogli ustrzelić co najmniej po dwa – trzy gole… Wynik wówczas byłby naprawdę okazały, 0-4, czy 0-5 wcale nie byłoby krzywdzące dla gospodarzy. Mateusz Kuzio, mimo że grał tylko 10 minut, to trzykrotnie biegł sam, nie atakowany przez rywala, w kierunku bramki przeciwnika. Nie trafił ani raz. Nie trafiał również Pielech, który de facto zagrał znakomitą drugą połowę, po raz kolejny dając świetną zmianę, czym być może zaskarbi sobie u trenera miejsce w podstawowej „jedenastce” na najbliższy mecz.

Te „stu” lub jak kto woli dwustu-procentowe okazje mogły się zemścić okrutnie. Jak to powiedział po meczu trener – tego strzału nie obroniłby chyba żaden bramkarz na świecie! A Krzanu obronił. I to jak !!!! Przepiękne uderzenie – niczym pocisk armatni – wystrzelony ze „skakanej” piłki z okolicy 16 metrów, posłał jeden z zawodników Wisłoka. Piłka strzelona z przeogromną siłą, leciała z kosmiczną prędkością w kierunku bramki, tuż przy słupku. Byłby to z pewnością jeden z piękniejszych goli w historii klubu ze Strzyżowa, a siatka zostałaby porwana na strzępy… Byłaby, ale … nie była.. bo Piotrek fantastycznie odleciał, nie mając odskoczni, i wybił piłkę na róg. Już wtedy wiedzieliśmy, że punkty są nasze, gdyż była to ostatnia minuta meczu.

Chwilę później drugą żółtą kartkę w meczu (za opóźnianie gry) otrzymał Konrad Kaczmarski, co w konsekwencji dało mu czerwień. Jaki tego efekt? Pauza w najbliższym spotkaniu z Wiśniową (za czwartą żółtą). Nasi chłopcy muszą uważać, gdyż aż 6 piłkarzy w tym spotkaniu zagrożonych jest „pokutą” na sobotni wyjazdowy mecz z Igloopolem. Dla przypomnienia – każda czwarta i ósma kartka powoduje przymusowy odpoczynek od gry (a za trzecią i siódmą – Klub ponosi karę finansową).

Po końcowym gwizdku, radość nie miała końca, gdyż punkty, bez względu na rozmiary zwycięstwa zawsze są takie same – tj. trzy, a tylko to nas interesowało podczas tego wyjazdu.

Brawo ekipa.

Relacja trenera Roberta Ząbkiewicza:
Do meczu przystąpiliśmy osłabieni brakiem Patryka Wójcika oraz Adama Florka. Na stoperze zagrał Suszko, natomiast na prawą obronę przesunięty został Jakub Ząbkiewicz. W napadzie wyszedł Bartosz Sieradzki, natomiast Igor Hydzik zagrał tym razem wyżej, na pozycji podwieszonego napastnika. Pierwsza połowa spotkania była dość wyrównana, gra była nierówna i szarpana. Mimo to zdobyliśmy bramkę po dośrodkowaniu Kaczmarskiego i wykończeniu Tabisza. W drugiej połowie gospodarze chcieli za wszelką cenę wyrównać, dzięki czemu zrobiło się mnóstwo miejsca do stworzenia groźnych kontrataków i podwyższenia wyniku. Skutkowało to aż pięcioma dogodnymi sytuacjami, które trzeba było zamienić na bramki – dwie okazje zmarnował Pielech, a trzy wprowadzony w drugiej połowie Kuzio. Mogło się to zemścić pod koniec meczu, gdy zawodnik Wisłoka oddał bardzo trudny do obrony strzał z okolic 18 metra. Piotr Krzanowski stanął jednak na wysokości zadania i fenomenalną interwencją uratował nam 3 punkty w końcówce.

UDOSTĘPNIJ